Tyle smaków, taki wybór, ach na cóż się zdecydować. Tu przekąska, tam przekąska, ale chyba ta tańsza wygrywa, w końcu to to samo tak? No nie. A mowa tutaj o karmie dla kotów, przekąsce, którą Ty wybierasz, a Twój pupil jest skazany na ten wybór. Może nie warto kierować się tylko ceną? A gdyby tak połączyć jedno i drugie? Na rynku istnieje wiele karm, których skład i cena zbliża się do najbardziej reklamowanych produktów.
Trochę o liczbach
Puszkowane karmy dla zwierząt (200g) najczęściej wahają się w cenach od 2.50 do 5 złotych. Wydaje się, że różnica jest sporo, poniekąd tak jest, lecz karmy, w których skład wchodzi magiczne zdanie „zawiera produkty pochodzenia zwierzęcego”, są często pośrodku skali cenowej, a są nader często wybierane. Popularne, ogólnodostępne, skutecznie reklamowane i wcale nie takie tanie. Puszka dobrej karmy, czyli takiej o przejrzystym składzie i wyższej zawartości mięsa zakupiona w większym pakiecie (mowa o puszkach 200g) uszczupli portfel właściciela czworonożnej bestyjki o około 3.50 zł, więc chyba nie tak dużo?
Przeciętny kot waży w granicach 4 kg, ale zdarzają się dwa razy większe mruczki. Przyjmijmy te 4 kilogramy, taka kulka zjada około czterech saszetek dziennie czyli, zazwyczaj, 400 gramów, plus nie czarujmy się… trochę przysmaków.
Fioletową 400 gramową karmę można kupić w dyskontach za mniej więcej 5 zł, taką wyprodukowaną nad polską rzeką (w pakiecie) za 4 zł, więc miesięcznie wyjdzie nawet mniej. Oczywiście wspomniana karma nie jest najlepsza i nie chodzi tu o rzucanie markami. Ale o tym zaraz…
Przejrzysty skład kluczem do sukcesu
Dobra karma nie powinna zawierać zboża i cukru. Kwestia przewagi podrobów nad mięsem jest uzależniona od kota, jeśli on woli „średnią” karmę to nie ma większych przeszkód aby ją kupować. Przykładowy skład dobrej karmy: indyk z dynią i kocimiętką – 72% indyka (serca, mięso, wątróbki, szyjki), 25,9% bulionu mięsnego, 1% dyni, 1% minerałów, 0,1% kocimiętki. Magicznej frazy „pochodzenia zwierzęcego” nie ma, a to już dobry znak. Lepsze karmy nie kryją się, nie wymagają nauki tajemnego skryptu, aby domyślić się czym są te produkt pochodzenia zwierzęcego.
Niewłaściwa dieta – co grozi kotu?
Ulepszenie kociej diety pozwoli oszczędzić nerwów, nieprzespanych nocy i pieniędzy na różnorodne suplementy i leczenie, które byłby pokłosiem złej diety. Najgroźniejszy jest brak wystarczającej dawki tauryny, dla niewychodzącego kota, który nie może zdobyć tej substancji w naturalny sposób np. poprzez zjedzenie myszy, podawanie m.in. fioletowej karmy może być katastrofalne w skutkach a konsekwencje trudne do przewidzenia, lecz zawsze kończące się w klinice weterynaryjnej. Równie źle na koty wpływają dodatki zbóż i cukry, które nie są im potrzebne, wręcz szkodzą.
Co wybrać?
Właściwe żadna z puszkowanych karm nie jest perfekcyjna dla urodzonego drapieżnika, ale jeśli nie chcemy podawać zwierzęciu martwej myszy bądź samodzielnie przygotowywać posiłków, to karma z dużą zawartością mięsa, tauryny i bez dodatku zbóż i cukrów jest odpowiednim i odpowiedzialnym wyborem. Sporadyczne podanie gorszej karmy czy suchego przysmaczka w nadmiernej ilości, nie zaszkodzi. W końcu my ludzie też popełniamy błędy żywieniowe i to nie raz i nie dwa, ale warto znaleźć złoty środek w tej całej plątaninie, bo kot nie powie, że coś jest nie zdrowe, on to zje.
Ja unikam najtańszych karm z supermarketu, chociaż przeglądając ich skład to szczególnie się one nie róźnią